-
Krótka historia o lęku w czasach koronawirusa
Na samym początku epidemii wpadłam w okropną panikę. Zawodziły wszystkie znane mi techniki relaksacyjne. Jak miałam skupiać się na napełnianiu powietrzem brzucha, skoro nie mogłam wziąć żadnego głębszego oddechu? Jak miałam oczyścić umysł i pozwolić myślom swobodnie przepływać, skoro czułam, że jestem w stanie zagrożenia?
-
Dlaczego wszyscy staliśmy się statystykami?
Na początku marca połowa monitorów w moim biurze wyświetlała tabelkę z danymi o koronawirusie. Trochę się wszyscy z tym kryli, trochę wstydzili, ale zapytani o liczbę zgonów w Korei Południowej, odpowiadali bezbłędnie i z wypiekami na twarzy. Właśnie - o liczbę. Bo przez dłuższy czas koronawirus był dla nas właśnie tym. Liczbą. Procentem. Statystykami.
-
Czy zakupy w małych miastach są bezpieczniejsze?
Ciągle słyszymy, że to od nas samych zależy, jak potoczy się epidemia. Wrzucamy więc zdjęcia oznaczone hashtagiem #zostańwdomu, uprawiamy social distancing, home officing i myjemy ręce co najmniej po skorzystaniu z toalety. Z tym większą ciekawością wybierałam się na moje pierwsze zakupy w czasach koronawirusa.